niedziela, 24 czerwca 2018

Ani góry, ani mazury, gdy tu deszczem kropi... pomiędzy kroplami slalom na rowerze.

      Jak w tytule, jak na złość pogoda deszczem kaprysić zaczęła. Wszelkie moje plany wypadowe licho wzięło, no cóż trzeba dopasować się i już.
    Sobota okazała się totalną porażką kapało i kapało, ale w niedziele nawet mi się udało na rowerze  skoczyć nad Wisłę. Ciężkie czarne chmury nisko zawieszone nic dobrego nie wróżyły lecz czy mnie zmoczy czy też nie, myśl ta pociągała mnie, więcej - nakręcała, a żeby się przekonać to pojechałem.
    Sam nie wiem czemu, ale  mi się udawało uniknąć mokrych kropli, a to przede mną albo za mną z nieba przechodziły fale strug deszczu. W sumie nie byłoby wpisu na blogu, gdybym nie zabrał z sobą aparatu, ale jak już był, to może by coś się dało zrobić...może by tak HDR tyle lat ich nie robiłem.
Ofiarą dosłownie 5-cio minutówki padł most kolejowy na Wiśle, gdyż to co na niebie nadciagało nie wróżyło nic ciekawego lecz bardzo mokrego. Wrócę tu w innych okolicznościach i trochę powalczę bo jest tu ogromny potencjał kadrów.

     Coś z dzisiejszego slalomu pomiędzy kroplami ...

















niedziela, 17 czerwca 2018

Polne kwiaty, leniwe kadry w trakcie wycieczki rowerowej...

       Niedziela zapowiadana w prognozach jako pogodna do południa, a popołudnie już różnie. Małe rozterki co by tu robić w niedzielę, góry odpadają, a rower to dobry pomysł lecz gdzie? 

Jura, po której lubię się włóczyć czy też sprawdzona trasa rowerowa na wale wiślanym.

 Już dawno nosiłem się z zamiarem by ustrzelić sobie maki polne, a w trakcie z jednych wypadów nad Wisłę znalazłem miejscówkę może nie za bogatą, ale zaspokoi moją potrzebę uwiecznienia maka polnego.

Kilka fot z tej wycieczki rowerowej, zdjęcia jak zdjęcia  kolorowe są, ale frajda jaka...i co najważniejsze nie było innych rowerzystów czy rolkarzy, cała trasa moja, cisza spokój i zwierzyny w łąkach sporo, często bardzo zwalniałem prawie stawałem lecz nie zatrzymywałem się by nie spłoszyć, a za to oczy nacieszyć.