W schronisku miło przysiąść w ciepełku przy gorącej herbacie i na godzinnej pogawędce , nie wiem ile było w schronisku, ale aparat nie zniósł tego upału aż matryca mocno się spociła a efekty mnie lekko zdołowały. Zachmurzyło się na dobre, otoczenie jak z bajki szkoda że w odcieniach black and white , ale ale zawsze to coś. To połowa wycieczki za mną, dwie godzinki i Obidowa tym razem do schroniska na Starych Wierchach nie wstąpię, powód prozaiczny poranny sznur samochodów z Zakopanego mnie przeraził, co będzie na drodze popołudniu...koooooorki.
Coś z tego odcinka szlaku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz