Mam ostatnio pecha, gdy mam zaplonawany pobyt dwudniowy w jakimś miejscu to zawsze ura jest kapryśna. Tak było i tym razem, spedziłem w duńskim Esbjerg trzy dni, a udało miśie na dwie godziny wyjść. Potworny lodowaty wiatr i chilami padjący zamarzający deszcz skutecznie zniechęcały do spaeceru, ale udało sie choć na chwilke ...
z tego krótkiego spaeru
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz