czwartek, 17 października 2019

Czerwone Wierchy...ponownie w jesienno-zimowej aurze..

     Jak w tytule, sobota i małe szaleństwo. Nie planowany spontaniczny wyjazd w Tatry. Miała być przełęcz Krzyżne, ale w końcu padło na Czerwone Wierchy...ahhh jak ja je lubię, a jesienią w ogóle bym z nich nie schodził.

Coś z minionej soboty bo ta niedziela również będzie piękna.























1 komentarz: