Spędziwszy trochę czasu na zamku w Czorsztynie, słońce trochę nieśmiało przebijało sie przez chmury, to czas do Czerowonego Klasztoru przez kładkę do sasiadów na słowacką stornę się udać.Orientując sie widokami z Trzech Koron obralismy odpowiedni kierunek i poszliśmy szukać Klasztoru tam gdzie go nie było, cos prawie jak u Koziołka Matołka co poszedł do Paconowa. Koniec języka za przewodnika i przed oczami mury klasztorne, spoglądamy na Trzy Korony oświetlone dość ciekawie, hmmm jakżeśmy patrzeli ze szczytu,że tak niefortunnie z lekka poblądzili. Po mimo słabej pogody w Klasztorze turystów garstka była...
Cośmy widzieli to komórką fotografowali bo opłat od tych aparatów nie pobierali...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz