piątek, 3 lutego 2017

W ostatni weekend stycznia na Giewont

   Pogoda w zapowiedziach meteo zachęcała do wybrania się w góry, w sumie to 3 rzuty beretem od domu czyli 140 km. Trochę czasu upłynęło kiedy byłem zimową porą tu pod Giewontem, a konkretnie na Czerwonych Wierchach, ogromny mam sentyment do tej części Tatr. Plan był prosty przejść się po tych szczytach, warunki do spaceru dobre, w tym roku obuty w raki w sumie coś nowego bo nigdy wcześniej ich nie używałem. Oj dziwnie się szło, ale za to przyczepność była że ho ho ho i trochę ...Siedząc na ławeczce w słońcu na Hali Kondratowej przy kilku listkach czekolady gorzkiej, a Aga kusiła swoją mleczną cóż dobrą miała, padło hasło przez Giewont na Czerwone bo ludzi brak i poszliśmy, ale tylko na Giewont dalej na Kopę i wróciliśmy przez przełęcz na Halę Kondratową bo po drodze jakby sił zabrakło...

Z tego dnia



Zima ma swoje plusy, tym razem owczym pędem prosto  na Giewont szlakiem wydeptanym, a nieoznakowanym













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz