czwartek, 26 lutego 2015

Czerwone Wierchy... z cyklu cztery pory "zima"




Wędrówki zimą są otyle ciekawe, że nie idzie się szlakiem lecz wydeptanym rowkiem, bez zakosów tak na wprost po czubkach kosodrzewiny zwłaszcza gdy jest półtora metra śniegu. Oblodzenie nie było zbyt  silne więc bez trudu pod jak i z górki...spotkany przeze mnie inny turysta uzbrojony w raki sunął pod górę niczym kozica na przyssawkach, moje spokojnie w plecaku lezakowały czekając na trudniejsze warunki.Zaskoczeniem była dla mnie grupa Włochów, która targała ze sobą nosze ratownicze, róznica językowa była nie do pokonania, w języku migowym wymieniliśmy grzecznościowe ahoj a potem sobie gdzieś zjechali...ja lekko zasmucony tym, że wędrówka powoli dobiega końca kierowałem się  ku wylotowi doliny na busa...

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz