Kiedyś przeczytałem w info o Złotym Potoku, że jest tu Aleja Klonów. Na jednej z czerwcowych wypraw rowerowych odwiedziłem tę aleję TU, zastanawiałem się jak tu jest jesienią. W końcu się wybrałem bo już najwyższy czas, u mnie za oknem klonowate złotem obsypane, a tam hmm ciekawe jak. Roweru dziś nie zabrałem, bo jutro na Rozsutec sie wybieram.
Wrażenia mieszane, nastawiłem się na eksplozję barw, a tu mała lipa, to za mało powiedziane ...Coś tam się żółci, gdzieś lekką miedzią pokrywa, przewaga zieleni i łyse konary drzew straszyły bo liście opadły, ehh nie tak miało być.
Słońce też, jakby dziś przeciw mnie było, wtedy gdy potrzebne za chmury się chowało. Nie dałem za wygraną coś tam zrobiłem, ale również do Ostrężnika się wybierałem więc małe rozczarowanie jakie mnie tu spotkało, to tam na pewno sobie z rekompensuje. O tym w kolejnym wpisie.
Coś co było lecz na kolana nie powalało,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz