Dwa tygodnie urlopu już minęło, dziwnie w tym roku się poskładało ze wszelakie moje plany licho do góry nogami powywracało. Nawet baterie w pilocie TV mi padły, a na domiar złego pogoda jakiś dziwny układ z lichem miało bo za oknem jak nie zimno to lało i przy różnych jeszcze bardziej nieprzewidywalnych sprawach zasiąść kazało...ale teraz z perspektywy minionych dni, uważam że dobrze zrobiłem i z tym wszystkim się zmierzyłem.
Niedziela z rana jakaś nie wyraźna, przewalające się chmury na niebie z których coś kapało...nie dałem za wygraną, miały być Tatry po słowackiej stronie lecz popołudnie już wcześniej zaplanowane pozostał mi tylko utarty szlak rowerowy po wałach wiślanych.
Hmm, korcą mnie te strachy na ptaki w polach, ale jeszcze nie mam pomysłu jak by je ciekawie pokazać. Już dojrzewające zboża przykuły moją uwagę, a tu na niebiosach słońca brak, uff qrcze lekko to ja ostatnio nie mam, no dobra coś tam się ustrzeliłem na szybko i z powrotem do domu bo goście na godzinę umówieni, a ja w polach jeszcze...
takie szybkie foto
spontany bo słońca nie było i czasuuuu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz