Niedzielna wyprawa w Tatry Zachodnie na słowacką stronę, plan dość prosty by przejść pętlą przez kilka szczytów:
Skończyło się na Rohackich Plesach. W tym roku trafić w pogodę w weekend to jest sztuka, nadaremne ślęczenie w necie przeglądanie portali pogodowych, góry to góry a pogody nie przewidzisz. Ciężkie zawiesiste chmury, które co rusz zaczepiały się o szczyty i gnając jak oszalałe wzdłuż skalnych grani szukały przejścia , a przy tym towarzyszący silny lodowaty wiatr ostudził nasz apetyt na wspomniane szczyty.
Byliśmy żądni widoków, a tu im wyżej to gorzej co dalej? idziemy? czy wracamy i na rohackie plesa? Zawracamy, na szczyty jeszcze powrócimy w innym czasie by oczy nacieszyć. Pozostały tylko stawy na otarcie łez.
Coś z tej niedzieli:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz