Tydzień temu w piątek, jak się okazało rzutem na taśmę w ostatni dzień pogody, wybrałem się na wycieczkę. Ostatnio po Beskidach chadzam, myślę, że po 30 latach warto odkryć na nowo urok tych gór, po których kiedyś chodziłem. Pozostało mi jeszcze z Żegiestowa zrobić małą pętlę, ale to będzie w innym poście.
Trasę trochę sobie z modyfikowałem i nieco wydłużyłem o dobrych kilka kilometrów bo aż o 7 km i wyszło około 33 km , powinienem iść niebieskim z Piwnicznej do Łomnicy i dalej do schroniska na Hali Łabowskiej, skąd później czerwonym i w końcu żółtym szlakiem wrócić do Piwnicznej. W Łomnicy zszedłem z niebieskiego jak tylko wszedł na asfalt i zszedłem nieco niżej w okolice kościoła, gdzie żółty przebiega na Halę Łabowską grzbietem w śród pól i łąk. Cisza, luz, zupełne wyciszenie i ku mojemu zdziwieniu doszedł dodatkowy bagaż w postaci grzybów, którym oprzeć się nie dało rosnącym sobie przy szlaku w lasie...
coś z tego dnia, szału nie ma za to wspomnienia dobre pozostały,
...w dole Piwniczna ze szlaku
Schronisko na Hali Łabowskiej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz