Jak w saunie, duchota, skwar, czapeczki brak i łysinka przypali się, ehhhh ależ ja tu się wypocę, a na samą myśl że przed chwilką tak miło było przy siklawie czoło oblewa pot. Na razie jest ok, choć tłumnie to spokojnie bez większego wysiłku zdobyłem przełęcz, pastwiąc się nad kanapką spoglądałem przez ramię na nieprzebrane rzesze szturmujące szczyt Banikov. Zaraz, zaraz, niech pomyśle... qrcze na Spalonej i Brestovej nie byłerm około 10 lat w dodatku brak chętnych w tym kierunku, co jakiś czas ktoś pojawia się ale schodząc do przełęczy...tak to będzie słuszny kierunek, taki sie okazał dwie godziny później, ależ ja sie cieszyłem, ale o tym dalej.
Z przełęczy na Pacholę
Przełęcz i Szczyt Banikov
z podejścia
na szczycie Pachole
Hiboka Dolina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz