Jak wcześniejszym poście pisałem gnałem Doliną Małej Zimnej Wody do przodu zadowolony. że mała kontuzja nabyta wcześniej minęła, ale na podejściu pod Chatę do Doliny 5 Stawów Spiskich przypomniała o sobie. Hm, pomyślałem no to lipa, bulba, niech to licho i inni święci... koniec wycieczki, cóż zęby zacisnąłem i do Chaty Teryho.
Dziś byłem lepiej przygotowany, nie tak łatwo się poddaję i taką ewentualność wziąłem pod uwagę, środki przeciw bólowe i opaska elastyczna zaradziły dolegliwościom, a mogłem się przekonać biegając za Lisem o którym już było, ależ wybrakowany w porównaniu z tym spotkanym na szlaku do Chaty Zamkowskiego...
Trochę gniotów z tego wycinka mej wycieczki...
w porównaniu z Lisem z doliny ten tu to wypasiona wersja no i kita charakterystyczna dla Lisa
oraz moje ulubione w tym wszystkim panoramy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz