niedziela, 1 listopada 2015

Przez 6 i pół szczytów wokół polany Chochołowskiej ...w drodze na Wołowiec

    Słońce przyświecało co chwila, chmury szalały rozlewając się tu i ówdzie czyste szaleństwo dla oczu. Wiatr, którego wcześniej nie było ni stąd, ni stamtąd mocno podwiewał, a im wyżej smagał zimnym ziąbem. Spoglądam przed siebie Adam pędzi do przodu, Gabrysia zaraz za nim, gdzież im tak śpieszno ...? Nie ma co czapeczka, rękawiczki oraz kaptur to strój na obecną chwilę obowiązkowy. Spoglądam raz po raz na Rohacze, Banikowa i Salatyna gdzie nad ich graniami piętrzą i kłębią się zbite chmury by co jakiś czas przelać się w dół ...ciekawe czy tak mógł wyglądać lodowiec hmm, ciekawe mozna mieć skojarzenia.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz