niedziela, 20 stycznia 2019

Beskidy - w śniegu po pas na Romankę

       W końcu pogoda za oknem, serce się raduje na widok słońca wschodzącego nad górkami Beskidu.  Miała być Babia Góra, a chwilami myśl o Turbaczu przebiegała lecz słabość do szlaku z Żabnicy do Żabnicy przez Romankę, Rysiankę i Boraczą jest ponad wszystko...są takie szlaki po których się często chadza i w ciągle coś się tam odkrywa na nowo i ciągle mało. Mam takich kilka więc nudą nie powieje :)

    Cisza i śniegu po pas oczy radowały i choć jeszcze nie wiedziałem co mnie dziś czeka, radosny ścieżyną wydeptaną w śniegu podążałem na  Słowiankę. A tu wielkie zaskoczenie od bazy noclegowej na Słowiance szlak w stronę Romanki nie przetarty, ale czad i co tu robić hmm a rakiet śnieżnych brak, cóz trzeba spróbować...Dotarłem do rozgałęzienia szlaków niebieski na Romankę a czerwony na Rysiankę, wybrałem czerwony. Po dwu godzinach marszu, a raczej przebijaniu się przez głęboki śnieg odpuściłem sobie, bez rakiet lub nart nie dało się dalej iść, zwłaszcza tu na stoku południowo-zachodnim, co róż zapadałem się to po pas lub pachy w śniegu, zawróciłem.
 
   Jak teraz przeglądam te kilka kadrów z dnia wczorajszego, uśmiecham się co chwila wspominając swoje boje w przecieraniu szlaku, po mimo że nie dotarłem nawet na Rysiankę, to warto było jechać i zmęczyć się pozytywnie...