czwartek, 26 lutego 2015

Czerwone Wierchy...z cyklu cztery pory "zima" panoramy

Góry i nie tylko mają to do siebie, że jaki by nie założyć obiektyw to za ciasny, wąsko, stąd u mnie wysyp panoram, czasem super się pstryka, dźwięk migawki miły dla ucha...ale później gdy je składam mała irytacja po jakie licho tyle ich robię. Za kilka dni gdy, przeglądam swoje efekty z  radosnego naciskania migawki i ilości panoram czasem ponad 60 to jest w czym wybierać przebierać, nie ma pytań a jaka by była z innego miejsca..   



Czerwone Wierchy... z cyklu cztery pory "zima"




Wędrówki zimą są otyle ciekawe, że nie idzie się szlakiem lecz wydeptanym rowkiem, bez zakosów tak na wprost po czubkach kosodrzewiny zwłaszcza gdy jest półtora metra śniegu. Oblodzenie nie było zbyt  silne więc bez trudu pod jak i z górki...spotkany przeze mnie inny turysta uzbrojony w raki sunął pod górę niczym kozica na przyssawkach, moje spokojnie w plecaku lezakowały czekając na trudniejsze warunki.Zaskoczeniem była dla mnie grupa Włochów, która targała ze sobą nosze ratownicze, róznica językowa była nie do pokonania, w języku migowym wymieniliśmy grzecznościowe ahoj a potem sobie gdzieś zjechali...ja lekko zasmucony tym, że wędrówka powoli dobiega końca kierowałem się  ku wylotowi doliny na busa...

 


Czerwone Wierchy ...z cyklu cztery pory "zima"

Czerwone Wierchy w zimowej szacie, dziś jest 18, a tydzień temu 11 lutego próbowałem używać różnych technik poruszania się między innymi żabki śnieżnej lecz ilość świeżego śniegu i nie przetarty szlak uniemożliwił mi przejście planowanej trasy. Wypiwszy kubek gorącej kawy w schronisku na Kondratowej wydeptaną ścieżką po zmrożonym śniegu na przełęcz , a potem na Ciemniak. Ludzi brak, piękna słoneczna pogoda nawet nie jest zimno jakieś -15 stopni ..