Byłem bardzo ciekaw jak będą tu wyglądać Święta Bożegonarodzenia w Silang Cavite bo tak zwą tę mieścinę, w której przebywamy. Nie ukrywam mojego rozczarowania, brak ozdób świątecznych na witrynach, ulicach, nawet w marketach (centre mall) w większym mieście rzuciły się w oko zwierzątka podświetlane ,hmmm to samo u nas.To co wyróżnia ten czas, to czapeczki pracowników ...czerwone z białym pomponem, z dodatkową reklamą i nic więcej, zapomniałbym o promocjach, ale to wszędzie chodzi o te słupki sprzedaży. No i oczywiście gorączka w zakupach prezentów świątecznych.
Wigilia była inna niż ta w Polsce, ale to nie był problem dla mnie, a dodatkową motywacją było, gdy widziałem przerażone, a zarazem zaciekawione twarze Filipińczyków, gdy opowiadałem o potrawach, zasiadaniu przy wspólnym stole, życzenia, i spędzaniu go wspónie razem. Momo, że nie przygotowałem 12 dań ale 10 ich było...😁 sporo z Polski produktów przywiozłem, ale o kapuście kiszonej zapomniałem i wyszło tylko 10 dań.
Wieczór i noc wigilijna nie była przyjazna, w pobliżu przez inne prowincje przechodził tajfunek więc wiało jak cholera i przytym ulewne deszcze były...mimo to strzelali w ten deszcz fajewerkami i krzyczeli Merry Christmas - mnie to się kojarzyło się z sylwestrem ... no cóż co kraj to obyczj. We wigilię krócej troszkę pracują, ale w pierwszy dzień świąt jeśli jest pogoda udają do centrów handlowych , parków i tam spendzają czas z rodziną poza domem. Zupełnie inaczej niż my w Polsce.
KIlka kadrów z 25 grudnia koło południa gdy trochę mniej z nieba się lało...
uliczka przy której wynajmujemy mieszkanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz